CodeGym /Blog Java /Random-PL /Przejście do informatyki
John Squirrels
Poziom 41
San Francisco

Przejście do informatyki

Opublikowano w grupie Random-PL
Witam wszystkich! Kilka słów o tym, jak zdecydowałem się wejść w branżę IT. Mam nadzieję, że w ten sposób zwiększę motywację i pewność siebie każdego, kto rozważa lub już próbuje kroczyć tą ścieżką. Przejście do IT - 1 Muszę powiedzieć, że każda osoba musi podjąć zdecydowaną osobistą decyzję, czy jest to dobre dopasowanie. Bo na drodze do tego celu napotkasz mnóstwo przeszkód i powiesz sobie coś w stylu: „ Może to nie dla mnie ” albo „ Prawdopodobnie jestem za głupi ”. Musisz się z tym pogodzić i Zaakceptuj to. Będzie to trudne, ale jeśli przezwyciężysz, zyski będą namacalne. Obecnie mam 27 lat ( w momencie publikacji tej historii w lutym 2018 r. — przyp. red.)). Kilka razy zaczynałem studia na uniwersytecie =) Za pierwszym razem przeprowadzali jeszcze egzaminy wstępne (ostatni rok przed wdrożeniem na pełną skalę zewnętrznych niezależnych testów (EIT)). Pomimo tego, że maturę zdałam celująco, przepaść między moim programem nauczania w liceum a tym, co było wymagane na uczelni, dotknęła mnie (testy EIT to nic w porównaniu ze starymi egzaminami). Uczęszczałem na kursy przygotowawcze. Skończyłem je i zapisałem się. Chociaż mój dział był dobry, jakoś nie sprawiało mi to żadnej przyjemności. Nie chciałem wiązać swojego życia z orzechami, zębatkami i rysunkami. Odszedłem na pierwszym roku i na podstawie umowy ponownie zapisałem się tam, gdzie chciałem. Wybierając kierunek studiów brałam pod uwagę perspektywy mojego przyszłego zawodu. Uczelnia dostarczyła pięknych opisów tego, co będę mieć po ukończeniu studiów. I zainspirowany moją świetlaną przyszłością, otworzyłem książki. Teraz czas na mema: "Nigdy tak bardzo się nie myliłem. " Uczono mnie kilku niepotrzebnych bzdur, które miały miejsce jakieś sto lat temu. Niektóre przedmioty, takie jak C++ i bazy danych, były z pewnością interesujące. Ale nie byłem w stanie się ich porządnie nauczyć, bo musiałem zarabiać na mieszkanie i jedzenie.Muszę powiedzieć, że nie była to najlepsza sytuacja. Przejście do IT - 2
Hobbit: Niezwykła Podróż
Moje studia przebiegały w ten sposób i zdałem sobie sprawę, że w zasadzie nie mam kierunku. W tym czasie wielokrotnie zmieniałem pracę. Byłem kelnerem, promotorem, merchandiserem, agentem handlowym itp. Nabyłem umiejętności w innym wysoko wyspecjalizowanym zawodzie, bardzo ciekawym i wysoko płatnym, ale prawie zupełnie nie mającym popytu w naszych krajach. Więc wszystko się kręciło iw pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że zaczynam się trochę poddawać. Kiedy cały dzień pracujesz w pośpiechu, jesteś pełnoetatowym studentem uniwersytetu, pędzącym do kampusu, aby spróbować ukończyć laboratorium lub projekt, a wieczorem wracasz do domu i próbujesz nauczyć się czegoś innego, zaczynasz zdawać sobie sprawę, że że to nie jest trwałe i trzeba pomyśleć o innym planie. Tak się złożyło, że wokół mnie byli ludzie, którzy albo już pracowali w IT, albo próbowali zostać programistami. Patrząc na nich, widziałem, że są zainteresowani swoją pracą. Ich wyniki odzwierciedlały tę pasję. Oczywiście głównym czynnikiem był dla mnie mój partner, który wspierał mnie zawsze i we wszystkim. Szczerze mówiąc, nie wiem, co by się ze mną stało bez niej. Była dobra w naukach ścisłych i skłaniała się ku programowaniu. Zasugerowała, żebym spróbował. Muszę powiedzieć, że nigdy wcześniej się tym nie interesowałem i myślałem, że to zupełnie nie moja bajka. Ale zacząłem próbować. Naturalnie początkowo miałem w głowie kompletny mętlik i trudno mi było zmusić się do kontynuowania.Próbowałem uczyć się C++, ale nauka tego z podręczników była trudna. Moja motywacja spadła do zera. Robiłem więc przerwy. Później moja dziewczyna w jakiś sposób dostała się na kursy oferowane przez firmę, która chciała zatrudnić kilka osób po nauczeniu ich programowania w języku Java. Poszliśmy razem na rozmowę. Przy tej okazji nie zdałem. Po raz kolejny zabrakło czasu na przygotowanie. Wróciłam do pracy, okresowo wracając na studia. Była kolejna tura rekrutacji na kursy i tym razem zostałam przyjęta (nawiasem mówiąc, właśnie tak postanowiłam studiować Javę). Znowu było piekielnie ciężko. Łączenie pracy i studiów było wystarczająco trudne, ale kiedy dodano studia na te kursy, prawie nic nie udało mi się osiągnąć. Poza tym zaczęły się problemy rodzinne. Musiałem zrezygnować z nauki. Czas minął. Skończyłem licencjat i wreszcie zdałem sobie sprawę, że skończę uniwersytet ze wspaniałymi perspektywami zostania specjalistą od wszystkiego i od niczego. Przeniosłem się na korespondencyjne studia magisterskie. Mogę szczerze powiedzieć, że nic nie straciłem.Moim zdaniem nasze wyższe wykształcenie nie daje nic poza umiejętnością podskakiwania i splatania wraz z poczuciem rozczarowania, że ​​marnujesz dużo czasu, który mógłbyś wykorzystać na zrobienie czegoś pożytecznego. Praca stała się trochę łatwiejsza. Zacząłem mieć trochę wolnego czasu. Ale już widziałem, że muszę położyć podwaliny pod przyzwoitą przyszłość. Moja obecna praca nie dawała mi nic poza smażonymi nerwami. wznowiłem studia w Javie. Próbowałem to zrobić, korzystając z książki Kathy Sierry i Berta Batesa. Tak jak ostatnim razem, trudno mi było nauczyć się czegoś w ten sposób. Chciałem jakiejś struktury i kompleksowego podejścia, ale dostałem skakanie z jednego tematu na drugi. Wtedy mój przyjaciel powiedział mi, że też próbuje swoich sił w programowaniu i zaczął uczyć się używając CodeGym (CodeGym to rosyjskojęzyczna wersja CodeGym — przyp. red). Muszę powiedzieć, że na początku byłem bardzo sceptyczny. Gra, która uczy kogoś programowania? Wyglądało to na sposób na oszukanie. W końcu prawdziwi programiści uczą się z książek i nic więcej. Ale po nieszczęśliwym okresie przeszukiwania podręczników, zdecydowałem się pójść za radą i spróbować CodeGym. I muszę powiedzieć, że wtedy to się zaczęło. To jest to, czego szukałem. Kompleksowe podejście i struktura. Wszystkie przydzielone zadania obejmowały praktykę. Wszystko, czego się nauczyłem, od razu zastosowałem, więc utkwiło mi to w głowie. Napisałem kod w pracy. Każde zadanie, które rozwiązałem, sprawiało mi dreszczyk emocji, ponieważ otwierało to drzwi do następnego poziomu. Każdy artykuł mnie motywował. Kiedy w procesie uczenia się pojawiły się filmy, lubiłem zaparzyć sobie zieloną herbatę, chwycić Snickersa i zrobić sobie przerwę na oglądanie. Pomogło mi to oczyścić umysł i jednocześnie zwiększyło moją motywację. Oczywiście były trudne chwile. Moja ówczesna praca nie tylko nie sprawiała mi frajdy, ale była też absolutnie przyprawiająca o mdłości. Kierownicy nieustannie żądali od nas pracy jak galernicy, nieustannie starali się obniżać nam pensje i smażyli nam nerwy. Aby zarobić na życie, musiałem kręcić i tkać. Co więcej, byłem przygnębiony uczuciem, że stąpam po wodzie, podczas gdy wszyscy idą do przodu (i to było najgorsze). Oczywiście odbiło się to na moim życiu rodzinnym. Moja lepsza połowa, która pracowała już wtedy jako programista, martwiła się tym wszystkim. I, oczywiście, ten stres poszedł do miksu. Na studiach też czasami trafiałam na zadania, które sprawiały, że czułam się nieadekwatna i nie do końca. Ale za każdym razem zmuszałem się do wytrwania i kończyłem pracę. Oczywiście były trudne chwile. Moja ówczesna praca nie tylko nie sprawiała mi frajdy, ale była też absolutnie przyprawiająca o mdłości. Kierownicy nieustannie żądali od nas pracy jak galernicy, nieustannie starali się obniżać nam pensje i smażyli nam nerwy. Aby zarobić na życie, musiałem kręcić i tkać. Co więcej, byłem przygnębiony uczuciem, że stąpam po wodzie, podczas gdy wszyscy idą do przodu (i to było najgorsze). Oczywiście odbiło się to na moim życiu rodzinnym. Moja lepsza połowa, która pracowała już wtedy jako programista, martwiła się tym wszystkim. I, oczywiście, ten stres poszedł do miksu. Na studiach też czasami trafiałam na zadania, które sprawiały, że czułam się nieadekwatna i nie do końca. Ale za każdym razem zmuszałem się do wytrwania i kończyłem pracę. Oczywiście były trudne chwile. Moja ówczesna praca nie tylko nie sprawiała mi frajdy, ale była też absolutnie przyprawiająca o mdłości. Kierownicy nieustannie żądali od nas pracy jak galernicy, nieustannie starali się obniżać nam pensje i smażyli nam nerwy. Aby zarobić na życie, musiałem kręcić i tkać. Co więcej, byłem przygnębiony uczuciem, że stąpam po wodzie, podczas gdy wszyscy idą do przodu (i to było najgorsze). Oczywiście odbiło się to na moim życiu rodzinnym. Moja lepsza połowa, która pracowała już wtedy jako programista, martwiła się tym wszystkim. I, oczywiście, ten stres poszedł do miksu. Na studiach też czasami trafiałam na zadania, które sprawiały, że czułam się nieadekwatna i nie do końca. Ale za każdym razem zmuszałem się do wytrwania i kończyłem pracę. Moja ówczesna praca nie tylko nie sprawiała mi frajdy, ale była też absolutnie przyprawiająca o mdłości. Kierownicy nieustannie żądali od nas pracy jak galernicy, nieustannie starali się obniżać nam pensje i smażyli nam nerwy. Aby zarobić na życie, musiałem kręcić i tkać. Co więcej, byłem przygnębiony uczuciem, że stąpam po wodzie, podczas gdy wszyscy idą do przodu (i to było najgorsze). Oczywiście odbiło się to na moim życiu rodzinnym. Moja lepsza połowa, która pracowała już wtedy jako programista, martwiła się tym wszystkim. I, oczywiście, ten stres poszedł do miksu. Na studiach też czasami trafiałam na zadania, które sprawiały, że czułam się nieadekwatna i nie do końca. Ale za każdym razem zmuszałem się do wytrwania i kończyłem pracę. Moja ówczesna praca nie tylko nie sprawiała mi frajdy, ale była też absolutnie przyprawiająca o mdłości. Kierownicy nieustannie żądali od nas pracy jak galernicy, nieustannie starali się obniżać nam pensje i smażyli nam nerwy. Aby zarobić na życie, musiałem kręcić i tkać. Co więcej, byłem przygnębiony uczuciem, że stąpam po wodzie, podczas gdy wszyscy idą do przodu (i to było najgorsze). Oczywiście odbiło się to na moim życiu rodzinnym. Moja lepsza połowa, która pracowała już wtedy jako programista, martwiła się tym wszystkim. I, oczywiście, ten stres poszedł do miksu. Na studiach też czasami trafiałam na zadania, które sprawiały, że czułam się nieadekwatna i nie do końca. Ale za każdym razem zmuszałem się do wytrwania i kończyłem pracę. nieustannie próbowali obniżyć nasze pensje i smażyli nam nerwy. Aby zarobić na życie, musiałem kręcić i tkać. Co więcej, byłem przygnębiony uczuciem, że stąpam po wodzie, podczas gdy wszyscy idą do przodu (i to było najgorsze). Oczywiście odbiło się to na moim życiu rodzinnym. Moja lepsza połowa, która pracowała już wtedy jako programista, martwiła się tym wszystkim. I, oczywiście, ten stres poszedł do miksu. Na studiach też czasami trafiałam na zadania, które sprawiały, że czułam się nieadekwatna i nie do końca. Ale za każdym razem zmuszałem się do wytrwania i kończyłem pracę. nieustannie próbowali obniżyć nasze pensje i smażyli nam nerwy. Aby zarobić na życie, musiałem kręcić i tkać. Co więcej, byłem przygnębiony uczuciem, że stąpam po wodzie, podczas gdy wszyscy idą do przodu (i to było najgorsze). Oczywiście odbiło się to na moim życiu rodzinnym. Moja lepsza połowa, która pracowała już wtedy jako programista, martwiła się tym wszystkim. I, oczywiście, ten stres poszedł do miksu. Na studiach też czasami trafiałam na zadania, które sprawiały, że czułam się nieadekwatna i nie do końca. Ale za każdym razem zmuszałem się do wytrwania i kończyłem pracę. wpłynęło to na moje życie rodzinne. Moja lepsza połowa, która pracowała już wtedy jako programista, martwiła się tym wszystkim. I, oczywiście, ten stres poszedł do miksu. Na studiach też czasami trafiałam na zadania, które sprawiały, że czułam się nieadekwatna i nie do końca. Ale za każdym razem zmuszałem się do wytrwania i kończyłem pracę. wpłynęło to na moje życie rodzinne. Moja lepsza połowa, która pracowała już wtedy jako programista, martwiła się tym wszystkim. I, oczywiście, ten stres poszedł do miksu. Na studiach też czasami trafiałam na zadania, które sprawiały, że czułam się nieadekwatna i nie do końca. Ale za każdym razem zmuszałem się do wytrwania i kończyłem pracę. Przejście do IT - 3
majora Payne'a
Osiągnąłem poziom 25 na tym kursie Java. Mój przyjaciel, który polecił te kursy, był już zatrudniony i zasugerował, żebym zaczął pisać własne projekty. W tym czasie mieliśmy trudności finansowe i tak się złożyło, że właśnie skończyła się moja ostatnia miesięczna subskrypcja. Postanowiłem pójść za jego radą (swoją drogą trochę żałuję, że nie udało mi się ukończyć treningu). Zacząłem studiować framework Spring. Teraz nie wyobrażam sobie programowania w Javie bez niego. Zagłębiłem się głębiej w HTML i CSS. I właściwie zacząłem drapać małą aplikację internetową. Moja pierwsza aplikacja nie zrobiła nic użytecznego poza pomocą w opanowaniu nowych technologii. Zasadniczo składał jakiś obiekt z listy różnych komponentów i poziomów jakości. Bardzo proste. Ale to właśnie pozwoliło mi przyswoić sobie podstawy i dało pewność, że już mogę wykorzystać swoje umiejętności w praktyce. Po drodze zacząłem monitorować rynek pracy. Pracy było dużo, a nie było. Zasadniczo sektor IT w moim mieście jest ogromny, a programiści Java są zawsze poszukiwani. Ale większość dostępnych miejsc pracy dotyczyła programistów średniego i wyższego poziomu. Rzadkie oferty pracy dla młodszego programisty wymagały co najmniej roku doświadczenia lub umiejętności pracy z wieloma technologiami, których nie znałem. Stało się tak, ponieważ rynek był przesycony niedoświadczonymi programistami, w wyniku czego próg umiejętności do wejścia stale wzrastał. Jednak we Lwowie ( miasto na zachodniej Ukrainie, w Europie — przyp. red.).), czasami można było zobaczyć oferty pracy, które wymagały tylko Java Core. Mimo to zacząłem wysyłać CV, jednocześnie kodując własne projekty i studiując nowe technologie dostępne dla początkujących na dou.ua. Założyłem konto na LinkedIn i wskazałem kilka umiejętności na swoim profilu. Oczywiście odpowiedzi nie było. Jaka firma potrzebuje nowicjusza, który musiałby zostać przeszkolony, co wymaga inwestycji czasu, pieniędzy i zasobów ludzkich? Nic. Ale nie poddałem się. Z uporem wysyłałem swoje CV, nawet do miejsc szukających programisty średniego poziomu. Czas minął. I oczywiście rozpaczałam. Wydawało się, że nic się nie udaje. Ale potem otrzymałem zaproszenie do wykonania zadania testowego (nawiasem mówiąc, przyszło od firmy z otwarciem średniego szczebla). Kiedy je otworzyłem, doświadczyłem jednocześnie strachu i szczęścia. Zobaczyłem, że zadanie całkowicie leży w moich możliwościach. Musiałem napisać aplikację, która pozwoli użytkownikowi stworzyć obiekt z identyfikatorem, nazwą i wartością liczbową. Musiałem użyć Springa (Boot, IoC, REST, MVC, Security), Hibernate, MySQL i JUnit. Zasugerowano Thymeleaf jako interfejs użytkownika. W tamtym czasie mniej więcej znałem tylko Spring IoC, MVC i MySQL. Na wszystko przeznaczono pięć dni. rzuciłam się w wir nauki. Nie spałem dużo. Na dodatek w połowie tego okresu mieliśmy lecieć w odwiedziny do krewnych. Starałem się jak mogłem i z trudem mogłem pomyśleć, kiedy nadszedł ostatni dzień z powodu braku snu. Zgłosiłem zadanie. Po krótkim oczekiwaniu otrzymałem odpowiedź, że sprawdzili moje zadanie i zanotują mnie. Oczywiście była to standardowa uprzejma odpowiedź. Doskonale wiedziałem, że jest mało prawdopodobne, że uda mi się dobrze wykonać to zadanie za pierwszym podejściem. Ale to było coś. Ta okazja pozwoliła mi nauczyć się wielu nowych rzeczy. Mimo że nie otrzymałam oferty, nadal byłam wdzięczna za możliwość sprawdzenia się. Przejście do IT - 4
Władca Pierścieni
Kontynuowałem naukę. Zapisałem się na kurs programowania organizowany każdej jesieni przez znaną firmę w naszym mieście. Z moją dotychczasową wiedzą z łatwością przeszedłem test przesiewowy. Celem kursu było zapoznanie studentów z językami i narzędziami programistycznymi. Dodatkowo chętni mogli tworzyć grupy, do których przydzielany był opiekun. Dostali konkretny projekt do realizacji. Teoretycznie umożliwiało to bycie zauważonym i zdobycie pracy. Nauczyłem się tutaj, że ważna jest nie tylko znajomość technologii, ale także praca zespołowa. W trakcie kursu zobaczyłem czego mi brakowało i trochę przed jego zakończeniem zacząłem pracować nad aplikacją, która bardzo ogólnikowo przypominała uproszczonego Pinteresta. Po drodze poprosiłem znajomego, aby był dla mnie mentorem. Czas mijał, a ja widziałem, że pracuję coraz więcej i lepiej. Z każdym nowym krokiem Czułem, że jestem na właściwej drodze. Naprawdę podobało mi się to, co robię. Z miłością dopracowałem każdy szczegół mojej aplikacji. Dotyczyło to zwłaszcza frontendu. Opracowanie zajęło mi więcej czasu niż backend. Bo proporcjami się nie da odgadnąć i wszystko wyglądało jak gówno. Minęło trochę czasu i zobaczyłem, że znowu prowadzą rekrutację na kursy, na które wcześniej zapisałem się dwukrotnie. Zdecydowałem się ponownie złożyć CV. Wszystko było pięknie napisane i sformatowane (oczywiście po angielsku). W odpowiedzi ponownie zostałem zaproszony na rozmowę. Kiedy otrzymałem zaproszenie, do rozmowy kwalifikacyjnej był już za tydzień. W tym czasie pożerałem strony internetowe, które sugerowały odpowiedzi na pytania, które mogliby zadać. To, co nastąpiło później, zdawało się potwierdzać moje odczucia. Dostałem się na kursy. Proces uczenia się wymagał od uczestników uczęszczania na wykłady i odrabiania prac domowych. Wszyscy uczestnicy zostali podzieleni na zespoły i otrzymali projekt praktyczny, który stanowił podstawę całego doświadczenia edukacyjnego. Kiedy mój zespół otrzymał swój projekt próbny, wszyscy myśleliśmy, że nie damy rady. Nasi przełożeni przyznali, że temat był wyjątkowy i pod każdym względem jeden z najtrudniejszych, jakie kiedykolwiek postawiono. Było wiele technologii, których nie studiowaliśmy. Uznaliśmy jednak, że warto spróbować iw każdym razie byłoby to bardzo dobre doświadczenie. Tutaj muszę powiedzieć, że miałem dużo szczęścia, że ​​dostałem zespół, który dostałem. Wszyscy w zespole rozumieli znaczenie szkolenia i chcieli znaleźć pracę. Myślę, że to jedyny powód, dla którego udało nam się podołać temu projektowi. Za każdym razem, gdy mieliśmy szkopuł, zebraliśmy się wszyscy i przebiliśmy się przez kłódkę. Praca w takich warunkach była prawdziwą przyjemnością. Oczywiście cały czas byłem bardzo wzburzony. Pamiętam nawet wyjazd na wakacje z rodziną i przyjaciółmi w majówkę z myślą, że będzie to miła odmiana. Ale nie ma takiego szczęścia :) Wszystko wyleciało mi z głowy poza tym, co było mi potrzebne. Nie sposób było zapomnieć nawet na minutę. Ale nawet to wyszło na lepsze :) I tu ta historia dobiega końca. Gdy kończyliśmy pracę nad projektem, przed zakończeniem szkolenia zostałem zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną. Mimo ogromnego podekscytowania przeszedłem rozmowę kwalifikacyjną i otrzymałem swoją pierwszą ofertę. Myślę, że jest rzeczą oczywistą, że moja radość nie miała granic. przez cały czas byłem bardzo wzburzony. Pamiętam nawet wyjazd na wakacje z rodziną i przyjaciółmi w majówkę z myślą, że będzie to miła odmiana. Ale nie ma takiego szczęścia :) Wszystko wyleciało mi z głowy poza tym, co było mi potrzebne. Nie sposób było zapomnieć nawet na minutę. Ale nawet to wyszło na lepsze :) I tu ta historia dobiega końca. Gdy kończyliśmy pracę nad projektem, przed zakończeniem szkolenia zostałem zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną. Mimo ogromnego podekscytowania przeszedłem rozmowę kwalifikacyjną i otrzymałem swoją pierwszą ofertę. Myślę, że jest rzeczą oczywistą, że moja radość nie miała granic. przez cały czas byłem bardzo wzburzony. Pamiętam nawet wyjazd na wakacje z rodziną i przyjaciółmi w majówkę z myślą, że będzie to miła odmiana. Ale nie ma takiego szczęścia :) Wszystko wyleciało mi z głowy poza tym, co było mi potrzebne. Nie sposób było zapomnieć nawet na minutę. Ale nawet to wyszło na lepsze :) I tu ta historia dobiega końca. Gdy kończyliśmy pracę nad projektem, przed zakończeniem szkolenia zostałem zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną. Mimo ogromnego podekscytowania przeszedłem rozmowę kwalifikacyjną i otrzymałem swoją pierwszą ofertę. Myślę, że jest rzeczą oczywistą, że moja radość nie miała granic. Nie sposób było zapomnieć nawet na minutę. Ale nawet to wyszło na lepsze :) I tu ta historia dobiega końca. Gdy kończyliśmy pracę nad projektem, przed zakończeniem szkolenia zostałem zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną. Mimo ogromnego podekscytowania przeszedłem rozmowę kwalifikacyjną i otrzymałem swoją pierwszą ofertę. Myślę, że jest rzeczą oczywistą, że moja radość nie miała granic. Nie sposób było zapomnieć nawet na minutę. Ale nawet to wyszło na lepsze :) I tu ta historia dobiega końca. Gdy kończyliśmy pracę nad projektem, przed zakończeniem szkolenia zostałem zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną. Mimo ogromnego podekscytowania przeszedłem rozmowę kwalifikacyjną i otrzymałem swoją pierwszą ofertę. Myślę, że jest rzeczą oczywistą, że moja radość nie miała granic.W końcu osiągnąłem swój cel i wszedłem na nowy poziom. Pracuję już osiem miesięcy. Każdego dnia jestem przekonana, że ​​jestem tam, gdzie powinnam być i kocham to, co robię. Oczywiście dodatkowo motywuje mnie fakt, że moja praca jest dobrze płatna, a moja firma stara się zapewnić mi komfortowe warunki pracy. W naszym kraju niewiele jest miejsc, gdzie można to zobaczyć. Oczywiście nawet teraz pojawiają się wyzwania i czasami muszę poświęcić sen i pracować do późna w nocy. Na dobre i na złe, kocham to. Co więcej, nigdy nie pozostaje to niezauważone przez kierownictwo. Przez ostatnie siedem lat naprawdę lubiłem to, co robiłem. Oczywiście miało to pozytywny wpływ na wszystkie aspekty mojego życia. Dzięki temu mogę powiedzieć, że mimo wszelkich trudności i przeszkód każdy może osiągnąć to, czego pragnie. Trzeba tylko nie zbaczać z wybranej ścieżki, dokładać wszelkich starań i nigdy się nie poddawać, gdy pojawiają się niepowodzenia. Przepraszam, że tak się poniosłem. Mam nadzieję, że komuś to pomoże w trudnych chwilach. Pomogło mi. Wszystkiego najlepszego i podziękowania dla zespołu, który stworzył ten kurs Java. Naprawdę mi pomogłeś :)
Komentarze
TO VIEW ALL COMMENTS OR TO MAKE A COMMENT,
GO TO FULL VERSION